sobota, 6 kwietnia 2013

Jak to się zaczęło, czyli raz, dwa trzy, zaczynamy!...

Stoję sobie w Empiku, oglądam gazety. W jednej z przegródek wzrok mój przyciąga Wena - bardzo przyzwoity magazyn na temat majsterkowania i domowych robótek na każdą okazję. Parę pomysłów wydaje mi się bardzo ciekawych, a to jakaś mozaika, a to origami... kupuję! W końcu zawsze mi się takie spędzanie czasu podobało. 

                                     


A tam w środku niespodzianka, artykuł na temat ciekawie wykręcanych kolczyków z drutu, wisiorków, pierścionków.. Wszystkie "maluchy" bardzo ładne, nie wydaje się to takie skomplikowane, a za to bardzo oryginalne. Wystarczy trochę drutu (w wersji z artykułu - aluminiowego jubilerskiego), ładny koralik, drobne kombinerki - i gotowe :) po dwudziestu minutach możemy założyć bigiel i iść na imprezę z nową biżuterią.


I tak mnie już wciągnęło. Zmienił się rodzaj drutu - bo dlaczego by nie spróbować z nieco trudniejszym, ale za to znacznie efektowniejszym drutem posrebrzanym? a może wyjść poza proponowane wzory i wymyślić coś od siebie? ciach, prach, zawijasek, i powstawały kolejne maluchy. A potem to już zawsze idzie na całego :)


Poniżej - jedne z moich pierwszych kolczyków, wykonane w technice AluDeco - z koralikami ze szkła weneckiego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz